Ark Nova - recenzja

Avatar

BrodatyBoardgames

28 września 2022

article_image

Ark Nova ląduje na naszych stołach z siłą tysiąca euro gier. Czy będę śpiewał jej Awimbawe czy wyjdzie z kolekcji niczym Ace Ventura z nosorożca? Sprawdźmy co ma do powiedzenia malkontent gier euro z setkami symboli.

O czym to w ogóle jest?

Jeżeli ktoś się spodziewał przyjemnej gry o zbieraniu zwierzątek na łące to może być lekko zawiedziony. Bo Ark Nova to rasowy euras przez bardzo duże E.

W grze wcielamy się w właściciela nowo powstałego zoo. Będziemy musieli zadbać o odpowiednią infrastrukturę dla naszych zwierząt, pozyskać nowych sponsorów, a nawet uda nam się trochę zadbać o środowisko.

Karty Akcji

Cała rozgrywka w Ark Novę tak naprawdę sprowadza się do 5 kart akcji. Karty akcji grzecznie siedzą sobie w rzędzie i tylko czekają na to, by je delikatnie poprzestawiać. W naszej turze będziemy brali jedną kartę, rozpatrywali jej efekt i umieszczali ją na początku kolejki. Im wyżej znajdowała się karta, tym większą siłę będą miały nasze poczynania.

Dzięki akcjom zaprosimy nowe zwierzęta, zbudujemy budynki, dobierzemy nowe karty, zagramy sponsorów oraz wykorzystamy akcje stowarzyszenia. Zwierzęta zapewnią nam natychmiastowe efekty, punkty zwycięstwa oraz zwiększą nasz dochód. By zaprosić nowych mieszkańców musimy zbudować dla nich odpowiednio wielkie zagrody. Sponsorzy zapewnią nam pasywne zdolności, unikatowe wybiegi, a nawet dodatkowe możliwości punktowania. Do stowarzyszenia wyślemy naszych robotników by pobierać różne benefity pomocne podczas dalszej rozgrywki.

Bardzo podoba mi się mechanizm kart. Cały czas będziemy je przekładać i kombinować jak tu zrobić świetne zagrania. Możliwości mamy naprawdę sporo, ale tak naprawdę to jeszcze nie koniec. Każdą kartę akcji możemy ulepszyć, czyli przewrócić na drugą stronę. Sprawia to, że dana akcja stanie się jeszcze mocniejsza, bo odblokuje nam nowe możliwości. Łamią one zasady gry i będzie trzeba znowu się do czegoś przyzwyczaić. W ciągu całej gry będziemy mogli ulepszyć maksymalnie tylko 4 karty. Już od samego początku rozgrywki czekają nas ciężkie decyzje i może pojawić się taki delikatny paraliż decyzyjny.

Budowa Zoo

Budowanie naszego zoo jest bardzo satysfakcjonujące. Może nie mamy uczucia terraformacji terenu, ale czuję, że tworzy to wszystko spójną całość. Postawione budynki będą zapełniały naszą planszę oferując nam jednorazowe premie zależne od zakrytego hexu. Będziemy uskuteczniać taki tetris starając się układać je tak, by najwięcej na tym zyskać.

W Ark Novie mamy dostępnych 16 map. Różnią się one układem hexów, bonusami, a niektóre z nich posiadają swoje własne cele. Mapy A to tak naprawdę samouczek. Mamy zbudowaną jedną zagrodą oraz kiosk. Później gra nam mówi: „Radźcie sobie sami”. Mapy 0 to poziom podstawowy, czyli jesteśmy już gotowi odczepić pomocnicze kółka od naszego rowerka.

Jeżeli poczujemy się pewni wówczas będziemy mogli się przerzucić na asymetryczne mapy. Każda z nich ma inne pola oraz potrafi delikatnie podkręcić pewien aspekt gry. Port przeładunkowy pozwala wymienić kartę na pieniądze. Lodziarnie zwiększają premię za kioski. Restauracja jednak jest najbardziej smakowita, bo w dochodzie pozwoli nam pobrać dodatkowe 5 monet.

Mimo, iż te mapy są bardziej rozbudowane to nie posiadają one premii do punktów zwycięstwa za zdjęcie kosteczki rozwoju. W podstawowej formie rozgrywki specjalnie mi to nie przeszkadzało, ale w rozgrywce solo miało to ogromne znaczenie.

Pojedynczy drapieżnik

Wariant solo oceniam bardzo pozytywnie. Obsługa jest bardzo prosta i nie wymagała ode mnie wykonywania wielu czynności. Czułem się tak, jakbym grał normalnie, ale tym razem do mojej dyspozycji było tylko 27 akcji, by uzyskać minimalny próg 0 punktów. Jest to niezmiernie trudny wyczyn do zrobienia, na którego rezultat wpływał szczęśliwy dobór kart. Wymiana kart potrafiła być tak słaba, że przez kilka ruchów nie mogłem pozyskać ani jednego sponsora. Grając solo czułem też, że praktycznie zawsze brakowało mi gotówki. Rozwój mojego dochodu był bardzo ważny biorąc pod uwagę, że tylko 5 razy napije się smacznej kawusi.

Wszyscy mamy coś z leniwca

Budowanie naszego zoo jest raczej długim i żmudnym procesem. Choć tak naprawdę wszystko zależy od naszego poziomu ogrania gry. Na początku błądziliśmy jak te goryle we mgle, ale po kilku rozgrywkach już wiedzieliśmy, którym szlakiem powinniśmy się udać. Nasze rozgrywki w 4 osoby zamykały się tak w 2,5 godziny.

Piękno dżungli

Graficznie Ark Nova to praktycznie Terraformacja Marsa tylko, że z większą liczbą zwierząt. Ilustracje ze stocka, cienkie planszetki i ogrom kart. Jednak w przypadku Ark Nova jest to troszeczkę lepiej zrobione - nasze latające elementy wsadzimy do dwóch organizerów i nie będziemy musieli zaopatrywać się w dodatkowe grube planszetki zoo. Jest pięknie, jest kolorowo, czyli tak jak powinno być. Nie mam do czego się przyczepić. No może do tej lekko przydługawej planszy, która zajmuje większość mojego stołu.

Natura potrafi być kapryśna

Jest jedna rzecz, która mnie delikatnie irytuje w grze. To jej losowość. Chodzi mi dokładnie o dobór poszczególnych kart. By dobrać nowe karty musimy wykonać akcję karty. Brzmi to trochę pokrętnie, ale tak została nazwana ta akcja. Im większą siłę będziemy mieli tym więcej kart możemy dobrać. Możemy dobrać je z wierzchu talii lub z planszy wybiegu. Oprócz tego to nie spodziewajmy się na zrobienie jakiegoś fajnego silniczka. Wymiana kart też nie jest zbyt częsta i to prowadzi do jednego z problemów tej gry.

Uwaga przygotujcie się na trochę statystyki

W Ark Novie mamy dostępnych 235 kart. W tę liczbę wliczamy 128 zwierząt, 64 sponsorów, 32 projektów ochrony przyrody oraz 11 kart punktacji końcowej. Wszystko byłoby ok, gdyby miały zachowane równe proporcje między sobą. Bywały takie rozgrywki, że przez pechowy dobór kart nie widzieliśmy ani jednego zwierzęcia. Potrafiło to być frustrujące pod uwagę, że to gra głównie o nich. Kolejną frustrację powodował fakt, że jak komuś karty przypasowały to było ciężko go przegonić w punktacji końcowej. Już nie chodzi o nawet o tę odwieczną batalię pomiędzy Trzewikodziobem, a Nosaczem. Chodzi o to, że gdy zagrałem kartę sponsora, który dawał mi dodatkowe pieniądze za drapieżniki, a wszyscy gracze w kółko zagrywali właśnie takie karty to dosłownie karmili mnie jak świnkę. W grze nie występuje też równy podział pomiędzy różnymi gatunkami. Ptaków, roślinożerców, jaszczurek i drapieżników jest po 25 sztuk. Naczelnych mamy tylko 18, małych zwierząt 10, a niedźwiedzi tylko 9. Pod względem kontynentów też mamy małe dysproporcje. Cały ten wywód dążył do jednej wspólnej konkluzji: jak „siądzie” to grasz, a jak nie, to rzeźbisz w tym co słoń nie mógł strawić.

Punktacja finalna

Na początku była to dla mnie jakaś czarna magia. Jak to w ogóle mam policzyć? Tutaj mam gdzieś patrzeć na początek toru, a tam na koniec. Coś odjąć… i już miałem krzyknąć mamy to. Niestety instrukcja pozostawia trochę niejasną wiedzę jak to zrobić. Tak naprawdę mamy tylko mały fragment o tym gdzieś tam wciśnięty na samym końcu. W samej instrukcji mamy dość sporo przykładów wizualnych, a tego najważniejszego zabrakło. Polecam zobaczyć filmik na YouTubie na kanale Nithrania. Oprócz Rodneya Smitha najlepsze tłumaczenie gier planszowych w Internecie.

Podsumowanie

Przyznam szczerze, że dla mnie napisanie tej recenzji nie należało do najłatwiejszych zadań. Wszechogarniający hype. Presja słonia, który pojawiał się dosłownie wszędzie w Internecie. Wiadomości znajomych, którzy niczym jelenie na rykowisku przekrzykiwali się z wiadomościami czy warto kupować czy sprzedawać. Trzewikodziób oczekujący zachwytów. Pluszowa panda zerkająca z nadzieją z boku mojego telewizora. Harambe patrzący na to wszystko z góry (pozdro dla kumatych). Mój kot nie pozwalający mi robić zdjęć, bo praktycznie zamieszkał w tym wielkim pudle.

Postanowiłem wycofać się i rozegrać to na chłodno niczym modliszka czekająca na swoją ofiarę. Tak mijały mi kolejne dni, a ja grałem i grałem w Ark Novę spijając z niej euro miodek niczym brodaty misio mieszkający w swojej jaskini.

Po którejś rozgrywce nagle zrozumiałem dlaczego ta gra jest tak uwielbiana i zajmuje wysokie miejsce w wielu rankingach. Ark Nova jest po prostu bardzo poprawną grą. Jest grą tak poprawną, że mogłaby konkurować z wieloma serialami Netflixa. Mechaniki zawarte w niej świetnie się zazębiają tworząc praktycznie perfekcyjną kreację. Manipulacja kartami oraz rozwój naszych akcji jest już tylko wisienką na torcie.

W żargonie zwierzęcym Ark Nova jest szybka niczym leniwiec, drapieżna niczym lew, twarda niczym żółw, mądra niczym słoń i słodka niczym koala robiąca sobie drzemkę na drzewie. Jest to bardzo dobra gra euro z masą możliwości, świetną rozgrywką oraz tym co eurowate tygryski lubią najbardziej. 9 na 10 brodatych bobrów poleca tą grę. Awimbawe, Awimbawe, Awimbawe ...

Więcej informacji o grze


Komentarze (1)

Zaloguj się , aby móc dodać komentarz do artykułu
jaqjacek
04 października 2022, 14:32
"... rzeźbisz w tym co słoń nie mógł strawić...." zgadzam się absolutnie ale dla mnie losowość kart to akurat urok każdej karcianki..