Pakal - recenzja
BrodatyBoardgames
13 listopada 2022
Czy Pakal to ekscytujący wyścig w czasie rzeczywistym?
Naszym zadaniem jest dotrzeć jako pierwszy do świątyni Pakal. Uruchomimy stoper, wylosujemy kafelek celu i krzykniemy czas start. To może zróbmy jeszcze jakiś mały filmowy flashback, by zobaczyć jak w to się gra.
Na początku każdy z nas dostaje planszetkę z różnymi symbolami. Na niej układamy przezroczyste płytki oraz takie, które zasłonią część pól. Następnie odpalimy timer i wszyscy będziemy musieli tak to poprzestawiać by ukazały się nam dokładnie 3 symbole z wylosowanego kafla celu.
Jeżeli uda się nam to zrobić i zmieścimy się w czasie to będziemy mogli pobrać żeton z odpowiednim symbolem. Tutaj też zacznie się kolejny element rywalizacji. Bo będziemy starali się zdobyć żetony, które pozwolą się nam ruszyć bliżej w kierunku świątyni. Jest to jeszcze tym bardziej stresujące, że jak dobierzemy taki sam żeton jaki znajduje się na kaflu celu to z jakiegoś powodu zostajemy na miejscu. Niestety już nie możemy cofnąć naszej decyzji. Szkoda, że gra nie ma opcji solo, bo nikt by tego nie zauważył.
Jeśli nie zmieścimy się w czasie to dostaniemy małą pomoc w postaci wymienienia przezroczystej płytki na tę w naszym kolorze. Pozwoli to nam łatwiej zasłaniać inne symbole na naszej planszetce. Gra wprowadza też małe utrudnienie dla graczy, którym idzie zbyt dobrze. Jeśli przekroczą linię specjalną z ogniem to będą musieli wymienić płytkę kolorową na przezroczystą. Czyli cały czas będziemy żonglować tymi płytkami. Fajnie, że jest jakaś taka delikatna pomoc dla osób, którzy mają z tym problem. Ja oczywiście wcale, a wcale nie należę do tej grupy...
Jak widzicie mamy tu bardzo proste zasady oraz taki delikatny powrót do dzieciństwa. Bo pamiętam ile frajdy sprawiły mi te układanki puzzlowe za młodu. Ja miałem dwie. Jedną, w której musiałem ułożyć wizerunek samochodu, a w drugiej logo banku. Nie wiem, która była lepsza. Za to moja żona pochwaliła się mi, że miała taką z księżniczką Leią. Wiedziałem, że dobrze wybrałem.
Pakal posiada bardzo ładne kolorowe grafiki. Wszystko jest naprawdę wyraziste i czytelne. Płytki na naszych planszetkach sprawnie suną w każdym kierunku.
Gdybyśmy potrzebowali timera to możemy zainstalować darmową aplikację. Pozwala ustawić dwa poziomy trudności oraz dodatkowo wydaje z siebie nastrojową muzyczkę podobną do tej z pierwszego sezonu białego lotosu. Oczywiście im mniej czasu nam pozostało tym bębny biją szybciej. Jest klimacik.
Podsumowanie
Kilka pierwszych wyścigów wzbudziło we mnie jakieś ciepłe emocje, bo jak już pisałem wcześniej cofnąłem się do czasów dzieciństwa. Jednak moim zdaniem to trochę za mało. Bo Pakal to nie jest jakaś zła gra. Po prostu to nie jest gra dla mnie. Poza tym jednym trybem rozgrywki, Pakal nie oferuje mi nic więcej. Nie ma żadnych urozmaiceń, a dwustronna plansza z innym układem pól nie zmienia trzonu rozgrywki. Może gdybym miał dzieci to chętnie bym z nimi w to od czasu do czasu zagrał. Bo Pakal to raczej taka prosta familijna gra dla naszych bąbelków. Ja tej grze jednak mówię Papakal.
Komentarze (0)