Kohaku - recenzja
BrodatyBoardgames
21 listopada 2022
Zapraszam was na mój staw pełen rybek, lilii wodnych, żółwi, ważek, żab oraz innego tałatajstwa. Czy chcecie się dowiedzieć jak to wszystko zbudowałem? Jak tak to zapraszam was do magicznej gry pełnej spokoju oraz kompulsywnego zbieractwa, które rośnie wraz z wiekiem.
Rozgrywka
Już sam wybór akcji w Kohaku jest bardzo ciekawy. Bo nasze kafelki będziemy dobierali ze wspólnego stawu. Zawsze musimy dobrać jeden kafelek rośliny oraz ryby, które leżą obok siebie. Później na tej planszy robi się jakieś przestawianie i na sam środek dokładamy nowe kafle.
Te dobrane kafelki trafią do naszego rybnego ekosystemu. Najważniejsze byśmy pamiętali, aby rybka leżała obok ozdób i tej zasady trzeba się trzymać do końca gry. Na początku i tak będzie trzeba je postawić obok siebie. Później to już możemy układać tak jak nam się podoba - tylko byśmy nie zapomnieli o pierwszej zasadzie fight stawu. Nie rozmawiajcie o błędach, które popełniliście w pierwszej grze.
Na koniec rozgrywki obrócimy wspólny staw i dostaniemy lekkiego oczopląsu. Bo tor punktacji jakoś tak dziwnie biegnie. Ci co lubią sobie szybko liczyć punkty będą zdecydowanie zawiedzeni. Niełatwo znaleźć odpowiednie punktowe pozycje na nim.
Kwiaty zapunktują za ryby w tym samym kolorze. Niektóre rośliny będą dodatkowo dawać punkty za dwukolorowe ryby. Rzeźba musi być po masie czyli wpierw trzeba otoczyć się rybką. Kamienie lubią narybek, żaby spoufalają się z ważkami, motyle patrzą na rzędy i kolumny z rybami, a żółw po prostu jest.
Do tego jeszcze możemy dołożyć mały dodatek z 12 kartami celów. Wymagają od nas posiadania specyficznych kafelków w naszym stawie. Potrafią też delikatnie ukierunkować nas co warto zbierać. Po kilku pierwszych rozgrywkach nie wyobrażam sobie gry bez nich.
Podsumowanie
Jeżeli po tym opisie gra kojarzy wam się z Ekosystemem to możecie powiedzieć bingo. Bo dostajemy dość podobny twór tylko, że w wodnej wersji. Jest szybko, sprawnie i bez bólu. Czyli tak jak kolacja u mojej teściowej. Nie mamy już ograniczenia w postaci rzędów i kolumn co sprawia, że czujemy swobodę w naszym układaniu. Zamiast kart mamy też niebieskawe, lekko monotonne kafelki. Kohaku zapewnia mi podobną frajdę z rozgrywki jak Ekosystem. W sumie mógłbym mieć obydwie gry w kolekcji, ale biorąc pod uwagę przepiękne ilustracje na kartach Ekosystemu to preferuje leśną wersję. Ja bardzo kohaku takie gry.
Komentarze (0)