Nemesis - wrażenia z rozgrywki

Avatar

BrodatyBoardgames

09 sierpnia 2021

article_image

Razem z Grzegorzem znanym jako brodatyboardgames mieliśmy okazję zagrać w grę o nazwie Nemesis. Poniżej przedstawiamy Wam całą relację jaką Grzegorz przygotował i ostrzegamy – robi wrażenie!

Z całej ekipy tylko ja wcześniej grałem w ten tytuł. Każdy z graczy przygotował się do gry oglądając filmik na Youtubie korzystając z zakładki „Filmy na YT” znajdującej się na stronie gry Nemesis. Szybko przygotowaliśmy wszystko do gry i zaczęliśmy grać.

Graliśmy w GOSU w Poznaniu. Jest to taka plaszówko-kawiarnia z możliwością wypożyczania gier planszowych. Pierwszy raz byłem w tymi miejscu i byłem pozytywnie zaskoczony. Mają przepyszną mrożoną kawę. Przemiła Pani, pomogła nam z zasadami. Często musieliśmy ją wołać jak czegoś nie wiedzieliśmy. Za każdym razem potrafiła rozwiać nasze wątpliwości.

Graliśmy w czwórkę. Bohaterowie jakich wybraliśmy to Kapitan, Naukowiec, Żołnierz oraz Zwiadowca. Ja grałem naukowcem.

Podzieliśmy się na dwie grupy. Jedna grupa miała za zadanie sprawdzić silniki, druga koordynaty lotu. Pierwszą grupę, która udała do silników szybko zaatakował intruz. Następnie, zgodnie z zasadami każdy z nas wybrał kartę celu, którą zostawił i mogliśmy grać dalej. Chłopaki szybko sobie poradzili z nieproszonym gościem. Będąc pewien siebie pobiegłem do przodu nie zważając na hałas.

I tu pojawił się brzdęk, bo z woreczka wylosowałem królową wcześniej sobie z tego żartując, że pewnie zaraz wyjdzie. Zostałem zaatakowany i dostałem ciężką ranę, która pozwalała mi mieć 4 karty na ręce. Gra zaczęła się wyśmienicie.

Kapitan mnie jednak wybronił i rozkazał mi iść do innego pomieszczenia, co dało mi szansę na ucieczkę. Jednak królowa postanowiła iść za mną i wbiegła do pomieszczenia z koordynatami. Kapitan uciekł zamykając za sobą drzwi i zostawił mnie na pastwę losu. Powiedziałem sobie, że wszystko będzie ok. Czy mogłem mu zaufać? Postanowiłem uciekać dostając dwie powierzchowne rany, jednak udało mi się przed nią zamknąć drzwi. Teraz sama królowa sterowała statkiem.

Drużyna od silników radziła sobie lepiej i przemierzała kolejne korytarze. Jeden z graczy sprawdził pierwszy silnik i powiedział, że jest sprawny. Pojawiły się pewne wątpliwości co do jego wiarygodności, ale nie mieliśmy czasu się zastanawiać.

Będąc naukowcem użyłem komputera pokładowego i sprawdziłem czy silniki są sprawne. Powiedziałem graczom, że wszystkie działają.

Królowa będąc sama szybko się znudziła i zniknęła gdzieś w szybie wentylacyjnym. Chwila oddechu.

Inni gracze zaczęli przeszukiwać pomieszczenia. Ewidentnie czegoś szukali.

Udałem się do pomieszczenia z koordynatami i sprawdziłem gdzie lecimy. Lecieliśmy w przestrzeń kosmiczną. Musiałem zmienić współrzędne jednak dobierałem karty skażenia przez co nie mogłem tego zrobić w tej samej turze.

Pozostała załoga radziła sobie naprawdę dobrze. Udało im się zabrać ciało jednego z członków załogi oraz zwłoki „obcego” by je przebadać. Teraz nareszcie znaliśmy ich słabe punkty.

Udało mi się zmienić koordynaty i oznajmiłem, że lecimy na ziemię. Nasza radość jednak nie trwała zbyt długo. Jeden z graczy okazał się zdrajcą i uruchomił procedurę autodestrukcji. Wcześniej zepsuł jednak jedno z pomieszczeń.

Kapitan dzielnie ruszył na ratunek. Gdy znalazł się w pomieszczeniu ze zdradzieckim zwiadowcą został zaatakowany przez dorosłego osobnika. Zwiadowca uciekł i kapitan musiał sobie radzić sam z przeciwnikiem. Dzielny bohater pokonał bestię i zastopował autodestrukcję.

Zdrajca zginął (kolega musiał wcześniej wyjść więc z uśmiechem na twarzy go uśmierciliśmy). Miał dwie głębokie rany, więc stwierdziliśmy, że i tak by nie przeżył.

Teraz gra zamieniła się w kooperacje, bo podobno wszyscy mieliśmy taki sam cel. Jednak pozostali gracze nie mogli sprawdzić silników ani dokąd lecimy. Musieli mi zaufać. Wraz z żołnierzem uciekaliśmy by się zahibernować. Sprawdziłem jedną z moich kart skażenia i okazało się, że mam larwę. Nie było czasu by ją wyciągnąć, więc moje szansę przeżycia praktycznie spadły do zera.

W ostatniej praktycznie rundzie, kiedy już mieliśmy uciekać została dobrana najgorsza karta wydarzeń jaka mogła mi się przytrafić. Każdy gracz z larwą od razu umiera. Mój naukowiec szybko został usunięty z planszy i został zastąpiony przez zwłoki.

Po śmierci przejąłem kontrolę nad stworami. Jednak wiedziałem, że nie będę w stanie zabić graczy. Zahibernowali się i znaleźli się bezpiecznych miejscu.

Przyszedł czas na zakończenie gry i sprawdzenie czy graczom się udało:

Wszyscy wybrali cel, aby dolecieć bezpiecznie na ziemię

Wszystkie 3 silniki były sprawne

Statek leciał na ziemię

Kapitan sprawdza karty skażenia. Nie był zakażony. Żołnierz nie otrzymał żadnej rany

Załodze Nemesis udało się!!

Kolejna świetna rozgrywka w Nemesis. Uważam, że jest to naprawdę bardzo dobra gra. Figurki, karty, pomieszczenia oraz różne inne żetony są wykonane na wysokim poziomie. Czuć tu klimat pewnych filmów. Rozgrywka za każdym razem praktycznie będzie wyglądała inaczej za sprawą innych kart celów oraz tego jakim bohaterem będziemy grać. Ten element komu możemy zaufać, a kto okaże się zdrajcą wprowadza ten potrzebny dreszczyk emocji. Ta niewiedza ile intruzi mają życia sprawia to, że często myślimy bardziej o uciecze niż o bezpośrednim starciu.

Jednak polecam znaleźć znajomego i namówić go na jej kupno. Powiedźcie mu, że będziecie przychodzić do niego grać. On będzie usatysfakcjonowany, bo gracie w jego grę i wasz portfel będzie zadowolony. Bo czy ta gra naprawdę jest warta takich pieniędzy? Czy będziemy mieli okazję grać w nią często? Tego nie jestem pewien. Możecie oczywiście ją wypożyczyć i samemu sprawdzić. Na razie dostaje ode mnie 8 na 10.

A jakie są wasze opinie?

Kogo byście namówili na jej kupno i jakim sposobem?

Więcej informacji o grze:

Galeria:

 


Komentarze (0)

Zaloguj się , aby móc dodać komentarz do artykułu