Weshlandzka Gra Rozgrzewkowa - recenzja

Avatar

BrodatyBoardgames

03 stycznia 2022

article_image

Według opisu na stronie jest to „fabularna gra improwizacyjna”, w której będziemy opowiadać śmieszne i dziwne historie, a to wszystko może nam pomóc rozgrzać się przed sesją RPG.

Wygląd

Bardzo podoba mi się ten czarno-biały styl pudełka oraz kart w nim zawartych. Czuć trochę taki mroczny klimat, ale delikatnie przypomina mi to inną grę karcianą. Do tego porównania jednak za chwilę powrócę.

Rozgrywka

Zasady rozgrywki są bardzo proste. Jeden z graczy zostaje narratorem i dobiera kartę scenariusza i czyta ją na głos. Po czym gracze po kolei dobierają karty wskazane w scenariuszu.

Karty dzielą się na:

Przedmioty,
Cechy,
Miejsca.

Następnie gracze po kolei opowiadają historie biorąc pod uwagę wylosowane karty, tak aby pasowała do naszego scenariusza. Po czym narrator wybiera najbardziej interesującą/śmieszną i nagradza wybranego gracza jednym punktem. Kto pierwszy zdobędzie 5 punktów ten wygrywa rozgrywkę.

Przykładowa rozgrywka

Nasz narrator wylosował kartę scenariusza:

Gracze wcielają się w zmęczonych mężów. Spotykają się przy piwie i opowiadają o swoich strasznych żonach, opisując ich podłe charaktery. Nie wiem dlaczego, ale już przy wyborze karty zrobiło się bardzo śmiesznie i życiowo.

Po czym każdy z nas dobrał 2 karty cech oraz 1 przedmiot. Moja historia składała się z tego, że narzekałem na żonę, że gardzi ona mięsem i moim prezentem na święta w postaci drzewka z kiełbasą, a jedyną sytuacją w jakiej gada mądre rzeczy to wtedy kiedy odzywa się przez sen.

Oczywiście żony nie było w pobliżu kiedy opowiedziałem tę historię więc upiekło mi się. Okazało się, że to była najśmieszniejsza historia i zostałem nagrodzony jednym punktem.

Czasami jednak bywa, iż część kart jakie dobierzemy totalnie nie pasuje do karty scenariusza i historie wychodzą dziwne i chaotyczne, ale chyba o to w tym wszystkim chodzi.

Podsumowanie

Weshlandzka Gra Rozgrzewkowa to trochę takie karty dżentelmenów tylko, że w świecie fantasy Akeya. Jest to świat, w którym autorzy wydają swój system RPG. Jest on dość ciekawy i posiada luźne podejście do tworzenia postaci, a wszystko opiera się na silnej narracji graczy. Polecam go sprawdzić.

Ok wróćmy do recenzji. Z każdą kolejną edycją kart dżentelmenów, hasła na kartach stawały się coraz mniej zabawne i czuje jakby weshlandzka gra rozgrzewkowa była kolejną częścią tej gry. Bo część kart jest po prostu nieśmieszna i według mnie autorzy mogliby pójść krok dalej i trochę „dopieprzyć” hasła na kartach.

Bo np. słoik, którego nie da się odkręcić i nic nie ma w środku nie sprawi raczej u nikogo niekontrolowanego wybuchu śmiechu. Jednak kijek z kupą sprawi, że już coś zacznie się dziać z naszymi ustami. Określiłbym to wszystko jako taka grzeczna wersja kart dżentelmenów gdzie rzadko pojawia się coś mocnego.

Ostatecznie jednak wszystko zależy od naszych graczy i ich chęci do opowiadania ciekawych i śmiesznych historii. Bo jeżeli będą sucho składać hasła z kart w jedną całość to nikt nie będzie się bawił dobrze i nie usłyszymy salw śmiechu.

Czy weshlandzka gra rozgrzewkowa sprawdza się jako przygotowanie do sesji? W sumie to tak. Większość scenariuszy daje pomysł na wprowadzenie ciekawych postaci lub sytuacji, w naszych przygodach. Bo kto by np. nie chciał mieszkać w karczmie pełnej kotów, albo otrzymać wiewiórki bez spodni, ale za to z czapką na głowie. Gdyby w jakiś sposób bardziej nakierować tą karciankę na ten trop to wtedy poczułbym to ciepło, a nie letnie skarpetki z boczku.


Komentarze (0)

Zaloguj się , aby móc dodać komentarz do artykułu