World of Warcraft: Wrath of the Lich King
World of Warcraft: Wrath of the Lich King
World of Warcraft: Wrath of the Lich King
World of Warcraft: Wrath of the Lich King
Polska premiera:
2021
Globalna premiera:
2021
Polscy wydawcy:
Rebel
Globalni wydawcy:
Z-Man Games
Autorzy:
Alexandar Ortloff,
Justin Kemppainen
Liczba graczy:
1-5
Czas gry:
45-60 min
Wiek:
14+
Kategorie:
Przygodowe
6.3
/10
na podstawie 3 ocen
Ocena gry
1.5
/5
na podstawie 2 ocen
Próg wejścia
Violaa91
22 lipca 2022, 16:12
7
Bardzo fajna edycja Pandemii. Klimat WoW'a fajnie zachowany, gra raczej spodoba się bardziej młodszym graczom i fanom uniwersum, osobiście wolę klasyczną pandemię, ale ta jest całkiem spoko.
Ta opinia była pomocna:
Bakcyl
15 marca 2022, 12:30
6
Śliczne figurki oraz ilustracje i to w sumie tyle. Szkoda, że jest tak mało rodzajów kart. Jak ktoś uwielbia pandemie, to jest to fajna odmiana, ale jako gra sama w sobie to średniak.
Ta opinia była pomocna:
BrodatyBoardgames
20 grudnia 2021, 16:58
6
Pierwsze wrażenia z gry: Pandemic WOW po-lisz king podpatrywacz.
Jesteśmy po pierwszej rozgrywce zakończonej porażką. Siły Króla Lisza okazały się się za silne dla nas lub nasza zdolność kooperacji nie była najlepsza tego dnia. Udało nam się ukończyć 3 misje i wywołać Arthasa ze swojej twierdzy jednak było już za późno.
“Światłość jest mą siłą.”
Zacznę od tego co podobało mi się w tej grze. Czyli Figurki!. Może nie są one najwyższej jakości ale idealnie za to doskonale obrazują bohaterów z gry. Patrząc na mapę czuje, że przeniosłem się do północnego Azeroth. Pod tym względem jest dobrze.
“Król lisz obdarował mnie prawdziwą mocą.”
Kolejną rzeczą będą zdolności bohaterów. Każdy heros posiada 2 umiejętności a większość z nich została przeniesiona z gry komputerowej. Ja grając moim ulubionym Thrallem mogłem raz na turę rzucić łańcuch błyskawic by uszkodzić 3 przeciwników na 3 różnych polach. Sylvanas mogła strzelić z łuku na pobliskie pole bez otrzymywania obrażeń. Bohaterowie są zróżnicowani i każdym teoretycznie gra się inaczej. Jest ich aż siedmiu więc można ułożyć z tego niezłą drużynę.
“Nie trzeba mi się kłaniać.”
Uwielbiam gry kooperacyjne i tutaj naprawdę trzeba ze sobą współpracować. Część zdolności bohaterów oddziałuje na innych i może zajść niezła synergia pomiędzy nimi.
Przejdźmy do rzeczy, które nie podobały mi się w tej grze.
“Plugawy nędznik.”
Suwak liczący życie. Wsuwamy go w kartę naszego bohatera, ale łatwo mu wypaść i co chwilę musimy podnosić tą kartę. Lepsza by była kostka, którą byśmy zaznaczali życie.
“Co znowu?”
Brak namnażania się ghouli. Bardzo lubiłem ten efekt w podstawowej pandemii kiedy choroba się rozprzestrzeniała kaskadowo i mogliśmy tylko patrzeć jak zajmowała kolejne miasta. W tej grze w przypadku pojawianie się 4 ghoula dostajemy jedną dużą abominacje. Trochę zabrało mi to fun z dokładania nowych kosteczek.
“Ostrze Mrozu jest głodne.”
Nasi wrogowie też są mało zróżnicowani bo różnią się tylko zdrowiem i rozmiarem figurki. Fajnie by było gdyby posiadali jakieś zdolności oraz by była ich większa różnorodność.
“Ostrze Mrozu! Uderzaj!”
Misje polegają głównie na rzucaniu kośćmi i po pewnym czasie bywa to trochę nudne i męczące. Mogą się różnić tym, że będą zadawały nam więcej obrażeń i posiadały jakąś zdolność, ale dla mnie to trochę mało.
“Będę królem dwakroć potężniejszym niż mój ojciec”
Bardzo dużym minusem jest sam Król Arthas. Przez całą rozgrywkę gdzieś tam stoi poza mapą i tylko patrzy na nasze poczynania.
“Patrz, Muradinie! Ostrze Mrozu, nasze wybawienie.”
Nie wiem czy po kolejnej rozgrywce moja odczucia byłyby trochę cieplejsze, ale na razie udzieliła mi się zimna atmosfera Northrend. Arthas był gotów dźwigać brzemię każdej klątwy, byle tylko ocalić swą ojczyznę. Moim zdaniem nie udało mu się to i uważam, że są lepsze zdecydowanie ciekawsze gry kooperacyjne niż kolejny Pandemic z inną skórką. Brak efektu WOW.
Jesteśmy po pierwszej rozgrywce zakończonej porażką. Siły Króla Lisza okazały się się za silne dla nas lub nasza zdolność kooperacji nie była najlepsza tego dnia. Udało nam się ukończyć 3 misje i wywołać Arthasa ze swojej twierdzy jednak było już za późno.
“Światłość jest mą siłą.”
Zacznę od tego co podobało mi się w tej grze. Czyli Figurki!. Może nie są one najwyższej jakości ale idealnie za to doskonale obrazują bohaterów z gry. Patrząc na mapę czuje, że przeniosłem się do północnego Azeroth. Pod tym względem jest dobrze.
“Król lisz obdarował mnie prawdziwą mocą.”
Kolejną rzeczą będą zdolności bohaterów. Każdy heros posiada 2 umiejętności a większość z nich została przeniesiona z gry komputerowej. Ja grając moim ulubionym Thrallem mogłem raz na turę rzucić łańcuch błyskawic by uszkodzić 3 przeciwników na 3 różnych polach. Sylvanas mogła strzelić z łuku na pobliskie pole bez otrzymywania obrażeń. Bohaterowie są zróżnicowani i każdym teoretycznie gra się inaczej. Jest ich aż siedmiu więc można ułożyć z tego niezłą drużynę.
“Nie trzeba mi się kłaniać.”
Uwielbiam gry kooperacyjne i tutaj naprawdę trzeba ze sobą współpracować. Część zdolności bohaterów oddziałuje na innych i może zajść niezła synergia pomiędzy nimi.
Przejdźmy do rzeczy, które nie podobały mi się w tej grze.
“Plugawy nędznik.”
Suwak liczący życie. Wsuwamy go w kartę naszego bohatera, ale łatwo mu wypaść i co chwilę musimy podnosić tą kartę. Lepsza by była kostka, którą byśmy zaznaczali życie.
“Co znowu?”
Brak namnażania się ghouli. Bardzo lubiłem ten efekt w podstawowej pandemii kiedy choroba się rozprzestrzeniała kaskadowo i mogliśmy tylko patrzeć jak zajmowała kolejne miasta. W tej grze w przypadku pojawianie się 4 ghoula dostajemy jedną dużą abominacje. Trochę zabrało mi to fun z dokładania nowych kosteczek.
“Ostrze Mrozu jest głodne.”
Nasi wrogowie też są mało zróżnicowani bo różnią się tylko zdrowiem i rozmiarem figurki. Fajnie by było gdyby posiadali jakieś zdolności oraz by była ich większa różnorodność.
“Ostrze Mrozu! Uderzaj!”
Misje polegają głównie na rzucaniu kośćmi i po pewnym czasie bywa to trochę nudne i męczące. Mogą się różnić tym, że będą zadawały nam więcej obrażeń i posiadały jakąś zdolność, ale dla mnie to trochę mało.
“Będę królem dwakroć potężniejszym niż mój ojciec”
Bardzo dużym minusem jest sam Król Arthas. Przez całą rozgrywkę gdzieś tam stoi poza mapą i tylko patrzy na nasze poczynania.
“Patrz, Muradinie! Ostrze Mrozu, nasze wybawienie.”
Nie wiem czy po kolejnej rozgrywce moja odczucia byłyby trochę cieplejsze, ale na razie udzieliła mi się zimna atmosfera Northrend. Arthas był gotów dźwigać brzemię każdej klątwy, byle tylko ocalić swą ojczyznę. Moim zdaniem nie udało mu się to i uważam, że są lepsze zdecydowanie ciekawsze gry kooperacyjne niż kolejny Pandemic z inną skórką. Brak efektu WOW.
Ta opinia była pomocna: