Bardzo dobrze wydany "city crawler". Przyjemna gra warta swojej ceny sklepowej

Grill to domena tatuśka! To ten przyczółek męskości, gdzie nikt nie pogniewa się o skwierczący stek. Co prawda będą Ci chcieli przemycić kukurydzę, cukinię, chleb z czosnkiem (może myślą, że odstraszą tym wampiry), szaszłyki z tofu i papryki (gdybym był wampirem, to by mnie odstraszyło). W całej tej antyzawałowej kuchni są świetne rzeczy, serio, ale trzeba kiedyś zerwać się ze smyczy. Nabić kawał mięcha na stal, poćwiartować solidne porcje, albo po prostu przypalić… zombie! Tych w Czarnej Pladze jest od groma, zaczyna się niewinnie, niczym kupno kawałka kiełbasy, a kończy prawdziwym pogromem, jak ten w toalecie po wciągnięciu rusztu pełnego tłustego mięsiwa. W Zombicide, będziesz ganiać z kumplami po planszy, w ruch pójdą ostre narzędzia i magia. Prawdziwa ubojnia z szyldem „Hack’n’Slash”. Jeśli nie lubisz kostek, małej taktyki, wbijania z buta przez zamknięte drzwi, to nie masz tutaj czego szukać. Gra gdzie fabula jest pretekstem by siekać jeszcze więcej zombie (i jest to świetne), jak grill będący pretekstem by zjeść kawałek mięsa (też jest świetne). Porada od wujka Starego Byka, grajcie w Zombicide, jest bezglutenowe, nie ma syropu fruktozo-coś tam i nie pójdzie w boczki.

Dla fanów zombie i zombie apokalipsy seria Zombicide powinna być obowiązkowa. Czarna Plaga ma niezły klimat, ciekawe misje, a nekromanta potrafi sporo namieszać na planszy i utrudnić rozgrywkę. Jeśli kogoś wciągnie, to bez dokupienia dodatków może być ciężko. Jeszcze jedna rzecz w serii Zombicide jest świetna - dodatkowe misje dostępne na stronie, które znacznie zwiększają regrywalność.